A. Wołos, J. Waluga, H. Morawski, 2004 - Rybacy. Fishermen. Wyd. IRS, s. 212. Album zawierający ok. 280 zdjęć.

A. Wołos, J. Waluga, H. Morawski, 2004 - Rybacy. Fishermen. Wyd. IRS, s. 212.

Słowo wstępne

Rybactwo ma w Polsce długą i bogatą historię. Nikt, nawet archeolog wydobywający spod ziemi najstarsze narzędzia wytworzone przez człowieka, czy historyk badający dzieje cywilizacji na terenach polskich, nie jest w stanie stwierdzić, gdzie i kiedy nasi przodkowie zarzucili pierwsze sieci, ani gdzie i kiedy na pierwszy haczyk złowiona została pierwsza ryba. Jak pisze znany ekolog Remmert, po epoce lodowcowej człowiek zasiedlał zwłaszcza obszary wzdłuż rzek i nad jeziorami, będąc w istocie nieodłącznym składnikiem tych ekosystemów, stając tuż po szczupaku na samym szczycie piramidy troficznej. Wraz z rozwojem cywilizacji, z upływem wieków, ewoluowało samo rybactwo – od bardziej prymitywnych, ale stale rozwijających się technik połowowych, zbliżonych raczej do myśliwskiej formuły, a określanych terminem „rybołówstwa”, przez najprostsze, ale w porównaniu z rybołówstwem skomplikowane techniki chowu ryb w stawach, po współczesne, często wyrafinowane, korzystające w pełni z najróżniejszych zdobyczy nauki i techniki systemy akwakultury. Równolegle ewoluowały techniki połowu z użyciem zrazu topornego wędziska, z czasem łodygi bambusa, następnie kija wytworzonego ze szklanego, a obecnie węglowego włókna.

Współczesne rybactwo polskie to złożony, ale sprawnie działający system, w którym funkcjonują liczne podmioty produkujące ryby – od dużych gospodarstw rybackich użytkujących tysiące hektarów naturalnych wód śródlądowych, przez farmy prowadzące hodowlę w tradycyjnych obiektach stawowych, po posiadaczy niewielkich zbiorników wykopanych po to by utuczyć tradycyjnego karpia na wigilijny stół, albo mieć zwykłą przyjemność z posiedzenia z wędką nad własnym „stawem”. Bo jak pisze Gustaw Herling-Grudziński: „...to nie żadna sztuka przyjść nad wodę, zarzucić wędkę, szast, prast i wyciągnąć zaraz rybę. Prawdziwego wędkarza poznaje się po tym, że potrafi być szczęśliwy od samego siedzenia z wędką nad wodą.”

I taki chyba główny cel przyświeca autorom niniejszego albumu. Ukazać rozmaitość form rybackiego użytkowania wód w Polsce, ale jednocześnie szczęśliwych od łowienia ryb lub tylko (czy aż?) trzymania sieci i wędki rybaków i wędkarzy. Rybactwo nie dzieje się jednak w klasycznym zakładzie produkcyjnym, a w mniej lub bardziej naturalnym, a nawet jeśli nie całkiem naturalnym, to jednak pięknym środowisku i jego otoczeniu. I ukazanie tego piękna jest także równie ważnym przesłaniem albumu.

Układ zdjęć jest następujący: zaczynamy od górnej Wisły i jej dopływów w Beskidzie Żywieckim – gdzie zatrzymamy się na chwilę, aby podziwiać tzw. Kaskadę Soły utworzoną przez trzy zbiorniki zaporowe Tresna, Porąbka i Czaniec, płynąc w dół Wisły przyjmujemy największy górski dopływ Dunajec wraz z utworzonym na nim zbiornikiem Czorsztyńskim, następnie największe nizinne dopływy Bug i Narew wraz z ich dopływami, zatrzymujemy się na chwilę pod Wyszogrodem, by zakończyć nasz spływ w dolnych partiach Wisły koło Tczewa. Po drodze zatrzymujemy się w kilku znanych ośrodkach hodowli ryb z przepięknie położoną u podnóża Gorców Łopuszną na czele, gdzie w stawach pływają pstrągi, lipienie i ryby-olbrzymy, czyli tarlaki głowacicy. Nie zapominamy rzecz jasna o wędkarzach, dla których od ponad 100 lat Dunajec jest magiczną „rzeką dwóch serc”. Potem przenosimy się na Mazury, nieprzypadkowo nazywane Krainą Tysiąca Jezior. Tu z lotu ptaka, płynąc łódką, i stąpając po ziemi, oglądamy największe polskie jeziora – Śniardwy, Mamry, Niegocin, Bełdany, nie omijając jednak innych jezior, i tych mniejszych, i najmniejszych. Z uwagą przyglądamy się pracy rybaków jeziorowych, ciągnących niewody na jeziorze Śniardwy i Łuknajno, odwiedzamy ośrodki stawowe, m.in. Dgał, Szwaderki i Warlity, i ponownie spływamy rzekami, tym razem przecinającymi Krainę Tysiąca Jezior: Czarną Hańczą, Łyną i Pasłęką. I znów obserwujemy wędkarzy, młodych i starych, z wędką-leszczynką, spiningiem i podlodówką, którzy o różnych porach dnia i roku penetrują toń wodną w poszukiwaniu chwili wytchnienia, piękna przyrody, samotności bądź towarzystwa, spokoju albo emocji, wreszcie ryby, i tej wielkiej, i tej najmniejszej, słowem tego wszystkiego co mieści się w jednym słowie - wędkarstwo. Po dłuższej wizycie na Warmii i Mazurach przenosimy się na drugą stronę Wisły – na Pomorze, gdzie wraz z rybakami ze Złocieńca będziemy łowili sielawę w jeziorze Siecino. Zakończymy fotograficzną wędrówkę wraz z Agatą Kowalską w laboratorium Zakładu Akwakultury Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie.

Album ten wydajemy tuż przed XXIII Sesją Europejskiej Komisji Doradczej ds. Rybactwa Śródlądowego przy Światowej Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa (EIFAC/FAO), która w 2004 roku odbywa się w Polsce, w Wierzbie, w samym sercu Krainy Tysiąca Jezior. Jest to także szczególny moment historii, bowiem Polska przystąpiła właśnie wraz ze wszystkimi swoimi rybakami do Unii Europejskiej.

Arkadiusz Wołos